
Kasia Sokołowska: "Święta to moment, gdy dajemy sobie przyzwolenie na więcej czasu dla siebie i dla bliskich".
Przez większą cześć roku nie daje sobie forów. Kasia Sokołowska – reżyserka pokazów mody, jurorka "Top Model", ambasadorka marki Apart – w Święta Bożego Narodzenia zatrzymuje się i łapie oddech. Przeważnie w otoczeniu rodziny, spokojnie, bez pośpiechu. "To są takie chwile, że, gdy się o nich pomyśli, to jest ciepło na sercu" – opowiada.
Julia Wiśniewska, Wirtualna Polska: Jest Pani cały czas w biegu, nawet teraz spotykamy się pomiędzy jednym planem zdjęciowym a drugim, gdzie tu czas na odpoczynek? Co jest dla Pani tą chwilą oddechu?
Kasia Sokołowska: W takim wolnym zawodzie, który uprawiam i który jest bardzo intensywny, dynamiczny, w pewnym momencie człowiek zapomina o sobie. Kiedy przychodzą do ciebie wspaniałe historie, na które pracowałeś całe życie, to po prostu chcesz to robić, bo to cieszy najbardziej. Faktycznie przychodzi taki czas, że pracy jest za dużo i zapominamy, że życie się toczy, a nasz potencjał jest ograniczony. Na pewnym etapie przychodzi nie tylko ta mądrość teoretyczna, ale też trochę łagodności dla siebie. Wtedy trzeba bardziej systematycznie łapać oddech. Zawsze w święta jest ten moment, kiedy dajemy sobie wszyscy przyzwolenie na więcej czasu dla siebie i dla bliskich. Dlatego cieszę się, że jesteśmy teraz w tym momencie roku (śmiech).

Boże Narodzenie to czas, który będzie dla mnie zawsze związany z rodzicami, rodziną i bliskimi.
Jak pamięta Pani Święta Bożego Narodzenia, gdy była Pani dzieckiem?
Wspaniale. Takie uroczystości i momenty składają się na mitologię naszego życia, chwile, o których, gdy się myśli, to robi się ciepło na sercu. A Boże Narodzenie jest na początku tej listy. Ten czas zawsze będzie dla mnie związany z rodzicami, rodziną, z bliskimi, z zapachami i smakami. Dla Polaków to jest bardzo charakterystyczne – mówi się przecież, że "pachnie Świętami". Mamy wyraziste skojarzenia z Bożym Narodzeniem. Oprócz emocji i duchowości, to jest też kuchnia, świąteczne dania. Moja mama zawsze dbała i dba, żeby pachniało Świętami.

Czy wobec tego przenosi Pani ten klimat do teraźniejszości?
Tak, oczywiście. Bardzo miło mi spędzać Święta w rodzinnym domu. I jak tylko jestem w Polsce, to faktycznie ciągnie mnie do mamy i taty, i do choinki. Mam taki obowiązek nawet ją ubierać, a jak nie ma mnie w pobliżu, to robi to mój młodszy brat. Tradycją już stało się to, że pieczone przez Mamę pierniki, ja muszę polukrować. Tak słodki obowiązek (śmiech).
Porozmawiajmy o prezentach. Jakie są najbardziej trafione, a z drugiej strony wyjątkowe?
Najbardziej trafne prezenty są te dedykowane, czyli kupowane lub gromadzone z myślą o kimś konkretnym. Najbardziej cieszy, gdy ten, kto obdarowuje, trafia w naszą czułą strunę.
Cudownie także dostawać prezenty ponadczasowe, które są z nami przez całe życie. Biżuteria do takich należy. Nie wiem, czy dla kobiety może być piękniejszy prezent niż biżuteria. I to jej gromadzenie, skojarzenia z nią tym związane… te kolczyki od mamy, to od taty, to od narzeczonego. Jeśli chodzi o mnie, świadome zbieranie biżuterii zaczęło się w momencie, gdy dostałam pierścionek zaręczynowy mojej mamy. To bezcenne. Lubię mówić i myśleć o biżuterii, gdy jest związana z jakimś ważnym wydarzeniem.
A oprócz biżuterii?
Często też obdarowujemy się książkami. One przecież mówią bardzo dużo o naszej relacji. Bo Musimy wiedzieć, co kto lubi i czym się interesuje. Często w naszej rodzinie jest tak, że pod choinką są całe stosy książek. Nie jest bowiem ważne, czy coś jest cenne w sensie materialnym czy nie, ma po prostu sprawiać komuś radość.

Boże Narodzenie z dzieciństwa to wspaniałe wspomnienia.
Cudownie dostawać prezenty ponadczasowe.
Lubię mówić i myśleć o biżuterii, gdy jest związana z jakimś ważnym wydarzeniem.
Najbardziej cieszy, gdy ten, kto obdarowuje, trafia w naszą czułą strunę.
Nie wiem, czy dla kobiety może być piękniejszy prezent niż biżuteria.
Poddaje się Pani tej przedświątecznej gorączce, czy raczej wszystko jest zaplanowane wcześniej, w swoim czasie?
Staram się nie ulegać temu szaleństwu (śmiech). Oczywiście, że czasami coś się robi czy kupuje na ostatnią chwilę. Przeważnie jednak gromadzę prezenty wcześniej. Jak widzę coś dla konkretnej osoby, to kupuję i chowam. I naprawdę często mam szafę pełną prezentów. Nie tylko przed Świętami.
Po prostu zapas (śmiech).
Tak! Lubię mieć różne miłe rzeczy dla swoich bliskich. W ogóle lubię dawać prezenty. Nie wiem, czy nie bardziej, niż dostawać…
W tym roku – jak będzie Pani spędzać Boże Narodzenie?
Rodzinnie. Prezentowo już nawet poczyniliśmy losowanie. To pozwoli skupić się na konkretnym prezencie dla konkretnej osoby. W tym roku taki zwyczaj wprowadził mój młodszy brat. Bardzo się cieszę na zbliżające się Święta i mam nadzieję, że będą białe!